z małej chmury
Powoli, bezszmernie, jak lisie podchody
do kurnika, zbliża się deszczowa chmura
do różowych baranków i już pełna wody
wołała, krzyczała:- ja tu górą, hura...
Różowe baranki, pogodę wróżące
ustąpiły miejsca agresyjnej chmurze.
Nawet lipcowe, ciepłe, radosne słońce
wspinało się coraz wyraźniej ku górze.
Czarna, rozbawiona niebo okraczyła,
lunęła cieplutkim ozonowym deszczem.
Chciała dobrze polać, lecz się
przeliczyła,
bo ziemia wołała:- dolej, polej jeszcze!
Często tak się zdarza i przeważnie bywa
z małej chmury duży deszcz może popadać.
Niech tam sobie leje, byleby nie w
żniwa.
Człowiek nie ma wpływu, tyle,że pogadać.
Każdy w swoim życiu ma zamiarów wiele.
Często kto planuje to, co niedorzeczne.
Jego wielki sukces, że językiem miele.
Wynik, z planowaniem często bywa
sprzeczny.
Komentarze (37)
Oczywiście deszcze są potrzebne. Jednak ja już dawno
zgłosiłem pomysł racjonalizatorski, żeby padało
pomiędzy północą, a czwartą nad ranem. I co? I nic!
Nikt mnie nie słucha. Deszcze nadal padają, kiedy chcą
przyczyniając tym wielu niepotrzebnych szkód.
Cieszę się Broniu czytając taki lekki, optymistyczny
wiersz.
Łączę serdeczności:)
:)
Piękne strofy, przeczytałam z przyjemnością :)
Pozdrawiam serdecznie :(
Brawo Broniu i pozdrawiam serdecznie ...
...dobre pisanie:))
Dokładnie tak, z podobaniem wiersz czytam, spokojnej
nocy.