mamo...
I znów ranek, budzę się ze snu.
Nie wiem co spotka mnie tu.
Jak co dzień spokój ? Krzyk?
Jak dalej tak żyć.
Przecież kiedyś taka nie byłaś.
Z uśmiechem na twarzy żyłaś.
Podałaś pomocną dłoń.
Przy Tobie miałam schron.
To Ty mnie urodziłaś, życie mi dałaś.
Lecz w krótkiej chwili to wszystko
odebrałaś.
Czy mnie kochasz ? Nie mam pojęcia.
Może kiedyś i widać to na zdjęciach.
Kiedyś doradziłaś, kiedyś łzy otarłaś.
Teraz te łzy sama mi zadałaś.
Nie rozumiem twej wrogości…
Dlaczego żyjesz w nicości.
Co się stało że tak nagle się zmieniłaś.
Czemu mnie o wszystko oskarżyłaś.
Dlaczego co dzień ton unosisz
Czemu tak łatwo się złościsz.
Czemu w twe serce w kamień się zmieniło.
Oprócz nas nic innego dla ciebie się nie
liczyło.
Dlaczego zawsze ja muszę oberwać.
Dlaczego kolejny smutek muszę z życia
zerwać.
Mamo !! Ja i tak kocham Cię
Nie rozumiem choć dlaczego zmieniłaś
się.
Nie wiem skąd tyle nienawiści w Tobie
tkwi
Ale jedno powiem z serca Ci
Choć Ciebie nie rozumiem choć wylewam
dziennie łzy
Dla mnie zawsze mamą będziesz tylko ty.
To ty dałaś mi życie nie odebrałaś serca
mi
Za To naprawdę dziękuję Ci
I choć tyle złego tutaj dzieje
się…
I choć nie rozumiem Cię
To powiem tobie coś szczerze.
Wiem że się zmienisz - twardo w to
wierzę.
Komentarze (2)
piękny wiersz.....
całym sercem pisany.....
Najbliżsi potrafią zadać największy ból.