Manowce
Uderzam w stół a nożyc brak
Ktoś odniósł je na miejsce
Zapalił się i zgasł mój świat
Ostatnie w życie wejście
Na bakier z tym z czym można żyć
Dla wszystkich jest po równo
Urywa się bo słaba nić
I wciąż niepewne jutro
Skradzionych sobie własnych dni
Nie będę mógł odzyskać
Wybieram drogę numer trzy
Choć jej nie widzę z bliska
Dopóki lgnie się moje ja
Do czegoś co jest obce
To będę ja a światów dwa
I każdy z nich manowcem.
Gregorek, 15.8.22
Komentarze (8)
Na plus.
Pozdrawiam serdecznie.
Dobre spostrzeżenia oraz takiż wiersz :)
słaba nić - faktycznie i niepewne jutro...
Dopóki lgnie się moje ja
Do czegoś co jest obce
To będę ja a światów dwa
I każdy z nich manowcem.
na tak;
:)
Krzemanko jak dobrze, że czuwasz nad moim
roztargnieniem. Dzięki wielkie
Podoba mi się w treści i formie. Czy w ostatnim wersie
nie miało być "I każdy"? Miłego wieczoru:)
więc może rzeczywiście ta trzecia ścieżka jest
właściwa?