Marihuana
Kiedy tak patrzę na cholerny ten świat
Spadające liście i rodziny nachlane
Gdy za progiem spotykam błoto bez wad
Zostaję ,bo kocham marihuanę
Już za późno by starać się nawracać
ludzi
Zostało już tylko po wszystkim spłynąć
Gdy dzień suchym deszczem się zawsze
paskudzi
Wtedy w śnieżnej chmurze dymu to to
wszystko ominąć
Noc jak każda inna, wydaje się zbyt
dziwna
Może trochę zbyt czarna i koślawa
Może zbyt poważna i niewinna...
Barwami tęczy tkana lecz trochę szarawa
Ale jeszcze dobrze jest, póki płynie
życie
Póki noc jest zbyt czarna by nagość
widzieć
Ale jeszcze to życie, przez śmierć
upodlone
Jeszcze żyje... I z nami kocha marihuanę...
Komentarze (1)
Ciekawe czy wiersz był napisany pod wpływem ,,pani
inspiracji"? :)
pozdrawiam z zakonu marii