Marionetka
pociągali za sznurki
każdy w inną stronę
głowę kręciła w prawo w lewo
poszarpane sukienki
włosy rozczochrane
twarz zapłakana
nocą leżała zmęczona
smuga księżyca
ścieliła posłanie
sen zakrywał oczy
unosił łagodnie
uśmiechem rozchylał usta
autor
NiebieskaDama
Dodano: 2011-07-18 06:46:47
Ten wiersz przeczytano 1085 razy
Oddanych głosów: 23
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (19)
Jesteśmy bardzo silne i nie jedną górę pokonamy...
Pozdrawiam serdecznie
Dlatego zaczelam sie buntowac
w tej sytuacji sen jest wybawieniem ,powrotem do
człowieczeństwa, ciekawy wiersz
Kukła będzie zawsze kukłą. Czas obudzić się z letargu
i nie dać innym pociągać za sznurki. Żyje się raz!
Pozdrawiam+++
Witaj "mój ulubiony kolorku" :)) Tytuł świetnie
współgra z treścią, ważne, że na koniec tych sterowań
i pozbawiania możliwości decydowania o sobie -
uśmiechnęła się Twoja udręczona pe elka. Pozdrowionka
ślę i życzę spokojnej nocy:)
Bardzo smutny los człowieka zniewolonego nakreśliłaś
tym pięknym wierszem,pozdrawiam serdecznie...
No właśnie, jak marionetka, znam to. Trzeba nauczyć
się asertywności, inaczej cię zjedzą. Pozdrawiam:)
obrazek namalowałaś nie do pozazdroszczenia, tytuł
wszystko uzasadnia.
niestety często właśnie tak jesteśmy pociągani za
sznurki - wbrew naszej woli lub z potrzeby chwili
Dobrze przedstawione zniewolenie. Pozdro.
Pani Jadwiga G napisała o mnie i innych
POETOM LEPIEJ NA WSI
Nie wierzcie poetom, co mieszkają w mieście!
Co oni mogą wiedzieć o prawdziwym świecie?
Czy ich zbudził kiedyś ptasi śpiew nad ranem,
czy raczej spać nie dają rozterki egzystencjalne?
Czy moczyli kiedyś nogi w zimnym strumieniu,
czy tylko w wybielaczu z reklamy
piorą nieustannie słowami
swoje poplamione sumienia?
Czy wiązali w bukiety ogromne pęki stokrotek
zamiast nadymać jak balony
własne lęki, depresje i fobie?
Czy wiedzą, że lepiej leczy serce
pajda chleba ze świeżym miodem
niż te wszystkie (takie modne!)
psychoanalizy gabinetowe?
Taki, co to siedzi w mieście z dziada pradziada -
nie może być prawdziwym poetą,
bo on stale przemawia,
a wcale nie potrafi gadać.
A ja biedak urodziłem się w śląskim mieście, gdzie
wokoło łąk jak rodzynek w cieście, naokoło ogródki
działkowe, w nich najpiękniejsze kwiaty, nawet czarno
liliowe.
Gdzie nie wejść tam mała jeziorka, tafle wypełnione
ptactwem i nenufarami - ja to widzę oczyma miastowego
i opisuję czasami.
Chciałbym i ja co dnia doznawać rozkoszy budzenia
przez okrzyk koguta, mnie budzi hałas, to pracuje
stali huta. Gdy z pieca martenowskiego nocą prą ku
niebu złote pasma promieni, cale niebo w barwach się
mieni, tego nie widać na wsi, a szkoda, poeta na wsi
to tylko z głowy do swego wiersza doda.
Jak jest tak jest, nie może być poetą tylko ten, co
śpiąc w sadzie owocowy ma sen
Smutne, lecz prawdziwe,, ileż takich kukiełek można
spotkać na codzień!
Pozdrawiam Danuś serdecznie :))
++++
Los czasem rozne figle nam plata, zycie sytuacje
formuje, pana mloda dziewcze jest a potem
zostaje kukla. Czy tak chciala ? Z pewnoscia nie.
Refleksyjny ciekawy wiersz.
Pozdrawiam serdecznie.
Aż przyjdzie czas, kiedy marionetka otworzy oczy i
uświadomi sobie, że nie musi tak być, że sama wie, jak
żyć i nikt nią nie powinien sterować. Pozdrawiam
ciepło :)
smutny jest los marionetki, dobrze, że chociaż sen
dawał jej wytchnienie (myślę, że powinno być "głową
kręciła") pozdrawiam :-)