Materiał
Opowiedziała Mu historyjkę o niskiej
samoocenie. Mówiła o tym jak na odbicie
lustrzane, padają niepewności cienie. O
samopoczuciu, które nicością było nękane.
Wspomniała też o marzeniu, o bliskiej
osobie, w której nadzieje ma pokładane.
On nie bardzo wiedział, co o tym myśleć i
jak się z tym czuć. Pamiętał Ją jako piękną
zasłonę, co świat potrafiła urokiem swym
przesłonić. A Ona mówi: "Z czasem zaczęłam
się pruć. Mam pełno ubytków i braków,
których nie potrafię nadgonić. Czymże
bowiem jest materiał jedwabny, pełen dziur,
nie widzący w sobie wartości żadnych??"
On znów milczał i głęboko się zastanawiał.
Postanowił udzielić rady w sposób, w jaki
Księżyc do Jego zatroskanej głowy zwykle
mawiał: "Nie raz sam, spoglądając na swe
życie i na to kim się stałem, czułem się
brzydkim materiałem, nie do końca szytym
należycie. Lecz pewnego dnia zrozumiałem -
serce uświadomiło mnie dobitnie.
Niezależnie od tego, czy to życie moje
całe, czy tylko drobny mnie kawałek, który
los nierówno przytnie...jeśli jestem
materiałem, a miłość we mnie kwitnie, to
mimo braków dotykam aksamitnie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.