Matka - wariatka
Budzik niemiłosiernie
szponami wyławia
z łóżka
uciekający czas
łazienka
lustro
toaletka
kot rozłożony
na parapecie
między ziewnięciami
mruczy wariatka
za oknem pada
zmiana garderoby
szybko
czas potruchtał
do przodu
dzieci rozespane
z łóżka wywlekane
na siłę
pędem skarpeteczki
kurtka w samym progu
paznokieć złamany
na złość
pilnik czort zakrył ogonem
zegar przy furtce
godzina zero
szybkie buzi
w papierach
od progu
telefonem w łeb
jeszcze podpis
ostatnie spotkanie
oczko w rajstopach
w żołądku echo
biegiem do bramy
okulary w schowku
wariatka
obiad podany
z sosem
bez mięsa
brukselkę
nie dla pomidora
razem lekcje odróbmy
pobawmy się kucykiem
zostań nocną torpedą
aksamit północy
wytchnienie zwiastuje
przed zaśnięciem
przerwane cichym
„chcę siku"
Komentarze (20)
Witaj w klubie:). Sprawnie przebiegłam przez Twoje
wersy, powzdychałam. Fajny wiersz.
Pozdrawiam:).
Ciekawy wiersz,pozdrawiam
Zawsze na wysokich obrotach. Dało się to odczuć w
trakcie czytania.:)
O, tak, dobra refleksja.
Pozdrawiam:)
Czyli, jak w kieracie. Dobrze oddane tempo życia.
Pozdrawiam