Matko, moja jedyna!
Spójrz, coś wyrasta na skraju kobaltowego
nieba…
Coś się rodzi na nowo.
Spala. Płonie nuklearnym blaskiem…
Spójrz, moja jedyna! Kwiat przed nami
rozkwita, przecudnej urody, tylko że
śmiertelny
i jakże morderczy w swojej kreacji.
Zachodzi. Ciemnieje nieskazitelną
purpurą.
Gaśnie.
Wyżarzone
do cna
popielisko.
Matko,
moja
jedyna!
Drżę.
Przepływam przez poszczególne warstwy
czasu, wyławiając echa przeszłych epok…
Powiedz mi.
Powiedz mi,
proszę…
(co mam ci powiedzieć?)
Cokolwiek.
… nasłuchuję…
Lecz,
tylko
― cisza.
Lecz nic…
Jedynie otchłań milczenia, którą eksploruje
lodowaty wiatr.
Rozwieram
szeroko
ramiona.
Chwyć
mnie
za rękę.
Zamykam dłoń. Obejmuję próżnię. Wciąż
próżnię…
Zaciskam
powieki.
Pod powiekami pulsuje bolesny powidok…
Otwieram…
*
Samotny
dom
na stepie,
w którymś słonecznym dniu lipca..
Samotny dom…
Nie widzę za wiele, bowiem razi mnie
światłość z wnętrza przedmiotów…
Skąd
ten
blask?
To jasnowidzenie?
Menażeria
kształtów.
Coś jest. Za chwilę tego nie ma…
I znowu jest, ale w innym miejscu i
czasie…
Przecieram
łzawiące,
szczypiące oczy…
Przede
mną
białe
ściany.
Otwarte
okna.
Drzwi…
Białe ściany.
Popękane…
Białe ściany
pełne rdzawych smug… …
… naznaczone brunatnym żarem eksplodującego
przed dziesięcioleciami słońca…
Samotny dom. Opuszczony. Od dawna
nieżywy.
W porywach wiatru powiewają niecierpliwie
poszarpane szmaty
ze śladami dawnego życia…
Matko,
moja,
jedyna!
Nachodzisz mnie w snach i o coś nieustannie
prosisz…
… spomiędzy spróchniałych resztek,
chwastów, wątłych łodyg…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-07)
https://www.youtube.com/watch?v=nVu9fypUS5U
Komentarze (4)
Tak tutaj zawsze jest niepowtarzalny klimat, jakby
wchodziło się w inny wymiar, może wespół za duchami...
Pozdrawiam, z podobaniem, rzecz jasna.
Jak zawsze niesamowity klimat...
Przerażające wizje, które rozbudzają wyobraźnię.
snujesz przerażająco-wciągające wizje.