MAZIDŁO (proza)
W świetle lamp jej brązowa skóra była
wyjątkowo pociągająca. W kasztanowych
włosach mógł dostrzec pojedyncze złote
refleksy. Czarne oczy, jeszcze niedawno
potrafiły ujarzmić niejedno męskie
spojrzenie, teraz powoli zachodziły mgłą
śmierci.
Pogłaskał ją po głowie i zaczął rozcinać
skórę...
Nie pamiętał kiedy to się zaczęło... Zawsze
pociągała go kobieca nagość, zmysłowość,
zapach.
Jednak potrzebował czegoś więcej niż tylko
seksualnego zbliżenia. To pragnienie
początkowo odczuwał jako dreszcz
przebiegający wzdłuż kręgosłupa, potem głos
wewnątrz czaszki zmieniał natężenie
doprowadzając go do szaleństwa.
Pierwszy raz był najtrudniejszy. Wysoka,
szczupła blondynka. Broniła się zaciekle
kiedy zaciskał jej dłonie na szyi...
Kilka miesięcy nie wychodził z domu aż do
momentu gdy znów poczuł ten głód.
Japońska restauracja była najlepszym z
możliwych wyborów.
Gdy oprawiał drobne ciało nie potrafił
oderwać wzroku od jej charakterystycznych
skośnych oczu.
Jaki to fart, że z zawodu był chemikiem.
Przez lata nabyta wiedza i praktyka,
sprawiły, że nie miał problemu z
przerabianiem tkanek swoich ofiar... Kilka
buteleczek już stało w oszklonej
gablocie.
Wyjął jedną z nich, odkorkował i wciągnął
zapach... Przez moment stał z zamkniętymi
oczami zahipnotyzowany wonią. Potem wylał
odrobinę zawartości na dłoń i
rozprowadzając po ramieniu zaczął wcierać w
skórę... Ekstaza jaka go ogarnęła przerosła
oczekiwania. Nigdy nie czuł się bardziej
spełniony niż w tej chwili.
Wypróbowywał zawartości butelek na sobie
wcierając je w twarz i w ciało, za każdym
razem doznając większej rozkoszy...
Wyczerpany zasnął. Gdy się ocknął, za oknem
robiło się już szaro. Kręciło mu się w
głowie i czuł ogromne pragnienie. Z trudem
dowlókł się do łazienki. Pochylił nad
umywalką odkręcając kran, nabrał w dłonie
wody i przyłożył do twarzy. Ochlapał kilka
razy dla otrzeźwienia i spojrzał w lustro.
To co zobaczył wprawiło go w osłupienie...
Patrzyły na niego błękitne, skośne oczy a
włosy urosły i wyjaśniały. Przerażony
dotykał twarzy raz po raz spoglądając to w
lustro, to na siebie. Roztrzęsioną ręką
włączył światło by doświadczyć kolejnego
przerażającego odkrycia...
Wybiegł z domu jak oszalały. Parł na przód
byle dalej. Nie zauważył nadjeżdżającej
ciężarówki...
Grupka mężczyzn pochylała się nad nagim,
nieruchomym, dwukolorowym ciałem
niepodobnym ni to do kobiety ni to do
mężczyzny...
Inspirowane filmem pt.: "Pachnidło"
Komentarze (30)
Ten najlepszy:)
twoja proza jest równie dobra jak poezja
brawo
Piękna proza z klimatem mrocznym...
Pozdrawiam cieplutko:)
o rany, masz dar do opowoadań pisanych z dreszczykiem,
szczęście,że zajrzałam tu świtem, powiem tak:
cudownie mroczno
podobania wielkie zostawiam
:)
Przeszywająca dreszczem proza. Z ciekawością
przeczytałam, ale filmu nie odważyłabym się obejrzeć.
Pozdrawiam ciepło:)
Widziałem ten film, robi przerażające wrażenie, Twoje
opowiadanie zresztą też... Pozdrawiam Cię serdecznie
Jolu:)
Fakt, temat nie na moje nerwy, ale proza Bomba!
Swietnie sie czyta.
Pozdrawiam z duzym uznaniem :)
Bardzo dobrze napisany dreszczowiec, niezwykle mroczny
i obrazowy, aż dreszczy można dostać, brrr...
Widzę tutaj troszkę cech bohatera z filmu Psychopata,
czy też z Portretu Doriana Greya, ale tam pomaga mu
zaprzyjaźniony chemik przy usunięciu ciała...
Dobrze, że nie czytałam tuż przed snem, bardzo
sugestywna, dobrze napisana proza, Jolu.
Pozdrawiam serdecznie :)
Mroczno, coraz mroczniej...
Na dobranoc w sam raz ;-)
Pozdrawiam
Ciekawa treść wiersza mało spotykana
w wierszach... Pozdrawiam
Czyta się! Oj czyta!
Pozdrawiam :)
Zolender w takim prozatorskim wydaniu pierwszy raz Cię
czytam
Brawo
Film zrobił wrażenie na widzu, a Twój tekst, Jolu - na
czytelniku:) Tytuł też adekwatny:)
Z podobaniem, pozdrawiam :) B.G.
Bardzo dobra fantastyka, pozdrawiam ciepło.
Fajny tekst. Tak, pachnidło czytałem dawno temu i od
razu wyczułem, a w końcu też jestem chemikiem z
wykształcenia, w dodatki ze specjalnością chemii
leków:). M