megalomania
dżdżysty wieczór w zakątkach
megalomanii,
odnajduję kruchość w spoinie myślenia
dążę do doskonałości, pozwalam sobie
na sztywną pozycję, wobec przyjaciela
nie poddaję się innej wiedzy, mam jednego
autora. moje doświadczenie,
przemyślenia.
twardo się zapieram, łykiem spajam
świadomość.
gałęzie drzewa poddają się nawałnicy
a nie potrafię policzyć gwiazdek na
niebie.
słowa mi oddech zatykają, krzyczą jeść
jeść
połykać tak szybko nie mogę, dławię się
napastliwością. obrona ,odruch wymiotny,
twarz zdeformowana od obrzydzania ludzi,
nie łatwo wyrazić coś uśmiechem, może
wstyd
(B)
Komentarze (20)
No widzę,że poprawiłeś bo czytelnicy mają bardzo
sokole oko ;) wiersz jak najbardziej na TAK!
pozdrawiam :)
Bardzo drastycznie przedstawione uczucia. Powinno być:
"nie potrafię" a nie jak jest obecnie: "nie potrawię".
kupuję tę frazę - "a nie po trawie policzyć gwiazdek
na niebie" - tysz nie potrawie,ino po piasku -
burasku!
podoba się Burasku.;). pozdrawiam cieplutko :)
Ale uśmiech zmienia życie... to taki drobny a jakże
ważny gest...