METAL
Idzie metal borem lasem
i zanuci sobie czasem
metalową pioseneczkę
kontunuując swą wycieczkę
nagle metal widzi kościół
przy nim kilku dziwnych gościów
jeden widzi go i krzyczy
ludzie patrzczcie on jest z dziczy
metal idzie cicho dalej
ksiądz już rusza jego śladem
metal zaczął już uciekać
a kapelan zaczął strzelać
metal padł na ziemie martwy
ksiądz ma bardzo dziwne żarty
tylko ze kapelan drogi
jest troche za bardzo srogi
kiedys jego ktos zabije
jak zanuci radio maryje!!!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.