Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Mgielne Słoneczko cz. 2

Siedzę przepełniona tęsknotą warstwy mgielnego poranka, gdzie para wodna pokrywa dolną część ziemi. Wszystko jest nie tylko szare, ale i oddalone ode mnie setki tysięcy centymetrów, które co raz to znikają i znów się pojawiają. Tarcza chłodu przesącza się przez świat sugerując iż cieplejsze pantofelki czas zastąpić kozaczkami. Mech zanika gdzieś pod warstwą liści i wspomnień przemijającej jesieni. Barwy złota i różu gnają na złamanie karku jakby brały udział w jakimś tajemniczym maratonie, gdzie nie ma wygranych. Czas płynie wolno niczym krew z nosa, przesączając się przez nasze świadomości i nieświadomości. Nagły ruch jest tutaj zbędny, a przynajmniej niewidoczny. Płachta mgielnego kożuszka błądzi we wszystkie strony niczym spragniony kochanek poszukujący spełnienia w wytartej fotografii sprzed lat. Mimo upływu czasu dla niego postać ze zdjęcia wciąż ma osiemnaście lat i zalotny uśmiech słodkiej czystości. Jest niczym słoneczko w pochmurny dzień, które wychylając się nieśmiało ze zbyt szarej chmurki, spojrzeniem pyta je o zgodę. Miłość jest cudowna, a przynajmniej ta na fotografii. Zapamiętane przez mózg chwile szczęścia są nieskończenie przez nas przetwarzane i odnawiane nawet sto razy na minutę. Nigdy nie mamy ich dość, nawet gdy już dawno przeminęła.
Są takie chwile w życiu człowieka, które chcielibyśmy zachować na zawsze. Słowa nie pisane, lecz zawarte w westchnieniach bywają nam bliższe niż cielesność. Kształtne uczucie wywiera na nas olbrzymi wpływ do którego nie każdy chce się przyznać. Pierwsza miłość, choć niedoskonała i niedojrzała, potrafi rozświetlić niejedno niebo i przywrócić radość spękanemu sercu. Potrafi zetrzeć zatargi i frustracje sprawiając, że tak, chce nam się żyć. Mnie też chce się żyć, gdy wpuszczam w swoją świadomość namiastki wspaniałych chwil odtwarzanych niczym stary dobry film. Być może kochałam w życiu parę razy, ale każda miłość była inna; nieśmiała, powolna, gwałtowna i skromna, niewydostająca się na zewnątrz. Niewypowiedziane pragnienia zapisane w mowie ciała i pragnieniach szczenięcej prostoty. Zwykły dotyk dłoni potrafił napawać nieskończenie wielką energią emanującą ze znamion i otarć od niewygodnych butów. Pieszczotą był nie tylko dotyk warg, lecz uśmiech w którym kryło się zrozumienie i zatracone poczucie czasu. Sekunda potrafiła znikać nim się pojawiła. Speszona cisza kłębiła się po serduszku, które pikało coraz szybciej i szybciej. Wystarczyło jedno spojrzenie w rozmarzony wzrok spragnionych oczu i już się wiedziało, że to nie tylko zabawa.
Teraz już nie ma takiej miłości. Nie ma tej magicznej pruderii i perorowania o zwykłym spacerze nad rzekę. Marzenia o ukochanym bywają krótkie i przelotne, czym zabierają całą wartość tej miłości. Człowiek nie docenia tego co ma, póki tego nie straci. Nikt już nie widzi splątanych wzrokiem oczu. Ich miejsce zajęły piersi i nogi, zupełnie jakby sklepowe kurczaki już się takie rodziły bez wstępnej obróbki.
A ja kocham. Kocham nie ulotnie, lecz nieprzerwanie przystoją twarz zza okna, która niczego nieświadoma grabi na podwórzu liście. Być może nie spodziewa się, że ją obserwują, tym lepiej dla mnie. Mogę tą chwilę na dłużej zapisać w pamięci, by potem przypominać sobie każdy spadający liść, który zdobił jego głowę zanim dotkną ziemi. Zanim spadł tak delikatnie, jakby sam chciał sprawić jej przyjemność. Jakby chciał powiedzieć: Wróciłem, jak wracam co roku.
Nieśmiała miłość jest piękna. Dlatego obiecałam sobie, że nigdy nie przestanę kochać.
Skoczyłam z parapetu nim zdążył mnie zauważyć. Czasem lepiej, gdy obserwowany nie wie, że ktoś mu się przygląda. Wiedząc, zbyt szybko i gwałtownie chciałby poznać prawdę, która w tej chwili może być jedynie mrzonkami.
Kocham go, a przynajmniej tak mi się wydaje.
W ostatniej chwili zasłaniam firanką okno. Niech jego zdziwiony wzrok nie sięga mych oczu. Nie widział mnie, prawda? Och na pewno mnie nie widział. Bo jeśli widział, to… Nie, nie wszystko zawsze musi być oczywiste. Tajemnica… Moja miłość wciąż musi pozostać tajemnicą…
Ach moje ty Słoneczko…

autor

Ewelina32

Dodano: 2018-10-26 19:52:31
Ten wiersz przeczytano 504 razy
Oddanych głosów: 5
Rodzaj Wolny Klimat Rozmarzony Tematyka Miłość
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (4)

Ewelina32 Ewelina32

I będzie troszkę inaczej. Przepraszam, ale nagle w
głowie pojawił mi się pomysł, aby powstałą z tego
książka. Czy wyjdzie, nie wiem, ale proszę, napiszcie
choć czy ciekawa...

DoroteK DoroteK

ja też czytałam cześć pierwszą, ta faktycznie,
zupełnie odmienna...

anna anna

czytałam pierwszą część i nie wtedy nie skojarzyłam,
że Słoneczko- to miłość.

M.N. M.N.

Kto tak kocha ten skazuje sie na ogrom tęsknego
cierpienia, ale może taka miłość jest lepsza niż
żadna? Nie znam takiego uczucia ale poruszyłaś mnie
bardzo tym wierszem... pozdrawiam serdecznie

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »