Mgła
Szedłem ścieżynką , wśród włosów leszczyny
, poczułem że coś mnie okrywa,
Nie czułem dotyku, by ktoś mnie przytulał,
wiedziałem , że coś mrok skrywa.
Spojrzałem na prawo, głowę uniosłem,
poczułem zapach mokrego drzewa,
Lecz wzrok mój niewielki, by spojrzeć
daleko, by ujrzeć, że wiatr coś
rozwiewa.
Ruszyłem dalej, z dziwnym uczuciem,
krążącym w myślach moich,
To nie był strach mroczny, lękliwe
wrażenie, czy koszmar ze snów moich.
Czekałem na bliskie siebie uczucie, gdy
ujrzę świateł okruchy,
Poczuję się lepiej, mrok opuszczając, nie
szepcząc słów otuchy.
Stąpając cicho, wsłuchując się w szepty,
zmierzałem ku celowi,
Czasem gałązki, trzasnęły pod stopą,
skracając czas ku domowi,
Wreszcie ujrzałem, snop świateł w dolinie,
pokrytej przygasłym oparem,
I już wiedziałem co tak mnie tuliło, tym
mrocznym wieczornym czarem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.