Miałam sen
" I tak wszyscy pójdziemy do tego samego piekła..."
Miałam sen
że odszedłeś
dzwoniąc-y telefon
i głos Twojej matki prze-lękniony
bałam się powiedzieć cokolwiek
chciało mi się
śmiać
i płakać
postanowiłam więc wyjść
na ulicę
przez okno
było zabite deskami
udało mi się wydostać
wprost w ramiona Twojego przyjaciele
krzyczał
że wszystko będzie dobrze
jak on strasznie krzyczał!
A mi świat wirował
pojawiły się dziwno-kolorowe
plamy
jakiś sygnał
i jakieś twarze
szóstego
czerwca
(brakowała jeszcze jednej szóstki a dzień
ten stałby się znakiem Tego Którego Imienia
nie wolno wymawiać)
udałam się
(o ironio losu)
do kościoła
leżałeś w drewnianej
która jest symbolem śmiertelności
trumnie
ktoś mówił
"Z prochu powstałeś w proch się
obrócisz"
a ja
a ja wirowałam razem z Tobą
na tej naszej łące
tam
gdzie dzięki Tobie
zostałam kobietą
nieobecna
Twój przyjaciel trzymał mnie za rękę
podarowałam Ci bukiet róż
mówiłam jak bardzo kocham
ale nie chciałeś mi odpowiedzieć
a my...
przecież nie byliśmy pokłuceni
dlaczego milczałeś?
w pośpiechu rzuciłam się
za znikającym w ziemii
symbolem Twoich na-śmiercin
ktoś mnie powstrzymał
dziś
już nic nie będzie jak dawniej
nic
i nikt
wyszło ze mnie zło całego świata
otworzyłam Puszkę Pandory
i dzień w dzień
przychodzę z nią na cmentarz
jestem
nie po raz pierwszy w życiu
sa-mo-tna
Zagubionym. Nieobecnym duszą bądź ciałem. Dziś właśnie taka jestem... ale wrócę Wrócę do normalności. "jeszcze będzie normalnie, jeszcze będzie przepięknie"
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.