Miałem swe marzenia
Miałem swe marzenia,
poglądy doniosłe.
Nikt ich nie doceniał,
szybko z nich wyrosłem.
Jak mogłem prowadzić,
dalej swoje życie.
Sens tworzenia zdradzić,
czy ciągnąć je skrycie.
A byłem otwarty,
nic nie kryłem cieniem.
Serio brałem żarty,
i własne cierpienie.
Aż kiedyś na ranem,
po przepitej nocy,
rozdrapałem ranę,
tak chciałem pomocy.
Pomoc się zjawiła,
długo nie czekałem.
Historia przeżyła,
chwile jakże małe…
Miałem swe marzenia,
poglądy nijakie.
Kto je dziś docenia,
czyim są dziś znakiem…
Komentarze (4)
Masz rację Sławo, chyba się starzeję. Piszę trochą na
siłę. Słowo sztampa oddaje wszystko, co można
powiedzieć o mojej o mojej tzw. twórczości. Muszę
pomyśleć, co dalej... Dzięki Sławo za uwagi. Przyjmuję
je na klatę.
Tadziu z biegiem lat coraz bardziej zmieniamy
górnolotne marzenia na te by nam w krzyżu mniej łupało
i żeby nie było gorzej. A co do wiersza to lecisz
swoją sztampą powtarzając w kolejnych wierszach
podobne frazy typu "Nikt mnie nie doceniał". No i ten
koniec. Wiesz że w wierszu jak i u mężczyzny koniec ma
szczególne znaczenie. Dołóż jakiś morał, coś
przewrotnego a Ty z reguły zamykasz tekst
powtórzeniem. Tak też można, ale wtedy wiersz wydaje
się nie zakończonym taka rozdrapana rana z którą nie
wiadomo co począć. Pozdrawiam z plusem:)))
Nie wszystkie marzenia można spełnić.
czasem marzenia się po prostu nie spełniają...