Miasto
Światła wesoło blaskiem swym drgały,
Dookoła gwar, ludzie tajemniczo kroczą,
Chodnik świeci od deszczów, które
padały,
I nieświadomie nasze głowy zajęte moczą.
Kolorowe wystawy do siebie zapraszały,
A za nimi kupujący, eleganccy
pracownicy,
Bieg miasta ani na chwile nie zmalały,
Ciąg istnień różnych na tej samej ulicy.
Gdzieś tam kilka dzieciaków
rozbawionych,
Tam pani z pieskiem wyszła na spacer,
Pan goni autobus jeszcze nie rozpędzony,
Rowerzysta pokonuje swoją jakąś trasę.
Niebo czarne, nie ma dzisiaj gwiazd,
Odeszły razem ze wspomnieniami daleko,
Na czerwonym auto czeka na swój wjazd,
Ktoś otwiera pudełka cukierków wieko.
Szum, odgłosy, słychać wszędzie kroki,
Rozmowy, dźwięki telefonów zgrabnych,
Jakiś pan idąc kołysze się na boki,
Zadowolony że skosztował napojów
sławnych.
Miasto tętni, dyszy, swym rytmem żyje,
A ja w nim, ale osobno, bez jego
wyczucia,
Obcy, inny, w tłumie się on kryje,
Wspomnieniami zakryty, siłą do odtrucia.
Komentarze (4)
Ładnie, choć razi mnie nieco wers o rowerzyćie - jakąś
swoją trasę. Mało poetyckie jak dla mnie ;>
Bardzo plastycznie pokazujesz realia miasta. To sztuka
nie lada.
Dobry wiersz skłania do zadumy i refleksji.
Wiersz tematycznie ciekawy,ale stylistycznie
niedopracowany.Przede wszystkim razi w pierwszej
zwrotce wyraz "moczą".Wiersz ogólnie dobry.Skłania do
refleksji.Ciekawa puenta.