Michał Lermontow Ballada
Na brzegu skalistym usiadła ślicznotka,
Do chłopca swojego odzywa się słodko:
„Ach przynieś mi chłopcze kochany
korale,
Co rano w tym miejscu upadły mi w fale.
Tym czynem pokażesz uczucie mi swe.”
Młodzieńcza krew chłopca burzy się i
wre,
Tak afekt helocki zaślepił już go,
Że w kipiel spienioną się spuszcza na
dno.
A fale o skały wciąż biją z łoskotem,
Kąsają brzeg skalny, cofają z powrotem,
I bryzgiem perłowym skał granit wciąż
roszą,
Aż w końcu chłopaka do brzegu przynoszą.
O, szczęście! On żyje, skalny chwycił
złom,
Ma w rękach naszyjnik, lecz oczy mu mgłą
Zachodzą, a nogi niepewnie go niosą,
Ciężkimi kroplami płaczą mokre włosy.
„Kocham, czy nie kocham? Niech twój wyrok
znam.
Dla pereł ślicznotki chętnie życie dam.
Na rozkaz rzucony przez ciebie helocie
Znalazłem naszyjnik w głębinie, w tej
grocie,
Gdzie pełno korali.” Spojrzał na istotę,
Dla której poświęcić swe życie był
gotów.
A ona: „Mój chłopcze kochany i złoty,
Największy mi koral przynieś z tamtej
groty!”
Nie wierzył w jej miłość, jednak skoczył
on
W kipiele, by koral w nich znaleźć lub
zgon.
A fale o skały znów biją z łoskotem,
Kąsają brzeg skalny, cofają z powrotem,
I bryzgiem perłowym skał granit się
rosi,
Lecz żadna już fala chłopca nie
przynosi.
Komentarze (10)
Z pomysłem. Bardzo mi się podoba :)
"O rybaku i rybce" przyszło mi na myśl... Podoba mi
się Twój wiersz, czytałam z zainteresowaniem.
Śliczna, romantyczna to miłość.
Dobrego dnia Jastrzu:)
Smutna ballada.
Fajny wiersz :)
Pozdrawiam
Świetny przekład przykładu ślepej miłości. Miłej
niedzieli:)
Cudeńko. Wspaniały wiersz.
Ach te kobiety... dasz palec chcą całą rękę...
Pozdrawiam Michale niedzielnie
krokodyla daj mi luby...
ślicznotka z innej bajki