między nami
nie wódź mnie więcej na niekuszenie
pozostaw drzwi otwarte dla grzechu
rozpustę myśli szaleństwo słowa
radość upojną w prostocie ducha
pożycz mi dnia nie tylko świętego
a gdy upadnę na kark skruszony
na dno pod dnami najgłębszej studni
daruj margines zakładkę czasu
przed umieraniem na zmartwychwstanie
na zrozumienie co między nami
za te latarnie gdzie jest najciemniej
światło i miłość rodzone w bólu
za bez nadziei w pajęczym krzyżu
za wyklęczałe dla sensu prawdy
i bardzo więcej tak niepojęte
że proch że wszystko gdzieś się obróci
wyjdzie na jakoś choć nie najlepiej
co darowane wróci zapłatą
gdy łzy z policzka nigdy nie otrę
za słabość wiary daj rozgrzeszenie
gdy dopowiemy nie - powiedziane
zdejmiesz mi z twarzy ostatnie maski
dopóki jestem tylko człowiekiem
zawrzemy trwałe porozumienie
że bardzo wierzę w twoją niewiedzę
a zaraz potem ofiaruj miłość
lekką jak skrzydła anioła z raju
po wieki wieków niezwykłe ufną
nawet gdy czas ją smaga milczeniem
pomóż mi kochać piękniej - gdy za nic
Komentarze (6)
Piękny wiersz, a co do puenty
miłość kocha bezwarunkowo,
nie tylko macierzyńska, choć ta zawsze w ten sposób.
Masz dobre pióro Poetko :)
Piękny wiersz, a co do puenty
miłość kocha bezwarunkowo,
nie tylko macierzyńska, choć ta zawsze w ten sposób.
Masz dobre pióro Poetko :)
Fajne refleksje.
Pozdrawiam
zmówione
Znakomite refleksje Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie doskonały.