Miedzy trzcinowymi łany
Poszedłem nad skraj bagniska
posłuchać rechotu żab
stanąłem pod wierzbą
płaczącą jak ja
otuliła mnie swoimi ramiona
ciemna noc
Gwar wciąż wzbierał i urastał
echem zabliźnionych serc
wiązał kościelne nawy
błyskiem idącej burzy
niebo łzawiło
wiatr ścielił pochylone trawy
I tak chciałem słodkimi rany
ciebie żebrać pocałunkami
jak ten deszcz, co we mnie wsiąkał
i tak splotłem wierzby kibić
jakbym ciebie tulił, z tobą tańczył
między trzcinowymi łany
vv
Komentarze (9)
ładna byłaby z tego piosenka np. w wykonaniu SDM
Obrazowo. Chyba uciekło "mi" z "ramionami". Miłego
wieczoru:)
Tęsknie i obrazowo.
Pozdrawiam serdecznie.
Ładne rozmarzenie, miłosne u Ciebie, pozdrawiam
serdecznie.
A żaby tak cudny koncert dają razem z cykadami.
Nad ranem, późną nocą.
Chyba "otuliła mnie swoimi ramionami"? Względnie: na
modłę romantyków "ramiony"?
"Ciebie żebrać pocałunkami"? Dla mnie - niejasne?
Piękna tęsknota.
Nawet w deszczu można się rozmarzyć. Pozdrawiam
Przepięknie.