Miętówka
myślisz że warkocz mogę zapleść wiatrem
albo sukienkę zwiewną utkać szeptem
może gdy serce białym śniegiem natrę
będę pochodnią żywą tak jak przedtem
dziś jestem martwym kamieniem na dłoni
czarnym woalem w pokłonie umarłym
gdy piszę wersy myślę tylko o nim
piórze co strofy zardzewiałe zżarły
kiedyś tańczyły pomiędzy wierszami
róży naręcze w glinianych wazonach
stalowe tory nie stają się snami
a ta pąsowa umiera mi w dłoniach
taka spokojna pod osłoną nocy
wino strumieniem łagodzi wzburzenie
chciałem napisać ale nie wiem o czym
może powrócę tam gdzie nasze cienie
Komentarze (23)
Jak zwykle piękny wiersz.
Pozdrawiam :)
Miłość niestety czasami również pokazuje nam swoje
oblicze przynoszące smutek.
ładny wiersz rozbudzający wyobraźnię.
Pozdrawiam:)
Ależ to ładne! :-)
podoba się
Pozdrawiam serdecznie
Najlepszy poem dzisiaj. Pozdr
Cudnie, tyle powiem.
Pozdrawiam:)
Fajny wiersz i podoba się bardzo:)pozdrawiam
cieplutko:)
Miłość pisana z perspektywy czasu,
taka co nie robi w sercu ambarasu.
Pozdrawiam przepiękny wiersz umajony cudownymi
metaforami.