Mijają dni
Widzę przed sobą ludzkie twarze,
odrażająco smutne plamy.
Co ciągną bagaż ludzkich zdarzeń,
jakich już poznać nie zdołamy.
Które umknęły przed badaczem,
mimo jasności dnia widzenia.
Dlatego teraz tylko płaczę,
świadomy bólu i cierpienia.
Ten wdziera się pod cienką skórę,
paznokcie zdziera brudem kryte.
Jak mi pokochać koniunkturę,
noszącą słowa kłamstwem zryte
Jak mi odrzucić wszelkie dary,
fałszywie słane w próg mieszkania.
Wszak jestem jeszcze pełen wiary,
daleki prawdy odrzucania.
Do serca krew się wdziera falą,
tchu już brakuje od nadmiaru.
A ja pierwszeństwo daję żalom,
niepomny ich piękności czaru.
I tak mijają dni w oddali,
co jeszcze wcześniej nas mamiła.
Jesteśmy w życiu tacy mali,
bliskość granicę swą skończyła.

Grand



Komentarze (2)
Dni niech przyjdą pełne czaru,
barw i ciepła, niespodzianek,
uskrzydlone, z tęczy mostem,
dobrym słowem spadną ranem. :)
Wiersz dobrze się czyta, poza ostatnim wersem "
bliskość granicę swą skończyła", który brzmi dziwnie.
Może "wytyczyła" lub inaczej. Ostatni wers
przedostatniej strofy też nie jest dla mnie czytelny,
ale to pewnie mój problem. W pierwszej czytam sobie
"bagaż własnych zdarzeń". Pozdrawiam.