Z miłości
Na popielatych ścianach krew rozmazana,
choć oczy patrzeć nie chcą, widzą.
Leżysz tam sam w rubinowej mazi,
z ramion Twych tryska gorąca ciecz,
wampirze pragnienia zaspakajająca.
Z oczu łzy płyną,
mieszają się ze stygnącą powoli
czerwienią.
Dłonie zimne i marmurowe.
Klęczę...
na mych dłoniach krew Twa,
coraz więcej jej...
Ciało bezkrwiste, nieruchome.
W tej chwili zrozumiałam...
chwytam nóż, lekki zamach,
krew...
nie ta sama kapie z dłoni mych.
I tenże ból...
nie ten sam,
nie równy przeżyciom Twym.
Podłoga cała w ludzkiej, krwawej farbie,
my leżymy martwi pozbawieni życia
a ona wciąż krzepnie...
po dziś dzień i nikt o tym nie wie.

wirga

Komentarze (4)
mocny;) pozdrawiam
Nie lubię widoku krwi ale może być
Wiele rzeczy robi się z miłości, ważne by to były
tylko te dobre.
Za dużo powtórzeń (krew) w bliskiej odległości od
siebie. Za dużo zaimków archaicznych (Twa, twym,
twych). Początek niezły, końcówka też, środek trochę
padł.