minus sto
tule kaloryfer
do piersi przyciskam,
szorstkie uściski,poparzone dłonie.
a ja wciąć marznę
do szpiku kości,
do głębi serca.
Wiesz,
Kaloryfer jest marnym kochankiem
sama skóra i kości
wszystkie żebra na wierzchu
i nic nie wie o ludzkiej miłości.
za oknem minus sto
i we mnie minus sto.
Komentarze (5)
Dobry wiersz. Pozdrawiam:)
Smutno u Ciebie...Bardzo często tak się czuję...minus
sto i kaloryfer...wypróbuj termofor, on lepiej tuli,
zwłaszcza w nocy...tylko rano jakby mnie ktoś poparzył
po po nocy bez snów...a może nie pamiętam, a one były
takie gorące?...Piękny wiersz -pozdrawiam ciepło
Oryginalne skojarzenia, super. Wymaga delikatnej
poprawy pisowni, zerknij przy okazji. Ode mnie +
świetna metafora i jej rozwinięcie
Dobry pomysł z tym kaloryferem...Nio i wyszedł całkiem
dobry wiersz.