minuta
Kiedyś gdzieś narodził się
Żaglówce we flaucie podał dłoń
Figlarnie zagłuszył trębacza głos
Gdy ten strudzenie we trąbę swą dął.
Kopnął ze złości stuletni Dąb
I "z zębem" pognał przewrócić dom
Nie hula do remiz gdzie bawią się młodzi
Ale nie szkodzi...się mu powodzi.
Kąpieli zapragnął w bezkresnej kipieli
Skoczywszy weń obmył smog
Jak tylko krok...
Nieostrożnie postawił
Rozkołysał cisze
I słysze
Wyspa znikniona
Jazgotem fali
Wiatrzysko wstrętne
Wszystko rozwali
autor
mrnihil
Dodano: 2007-08-05 23:05:16
Ten wiersz przeczytano 607 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.