Mistrzostwa lasu w piłce noznej...
Druga i ostatnia napisana część. Może kiedyś dokończę, bo przecież mecz ma dwie połowy...
WYSTĘPUJĄ:
- narrator
- byczek
- kruki
- zebra
- kibice Robaków
- kibice Ssaków
- słoń
- wielbłąd
- mrówka
NARRATOR :
- gdy już zawodnicy przywitali się i
wymienili proporczykami, sędzia, pan Kret,
rzucił monetą. Ssaki wybrały boisko, a
Robaki piłkę. Sędzia gwizdnął i mecz się
rozpoczął. Żuczek kopnął piłkę w poprzek
łąki, nad jeżem i wielbłądem, pod nogi
biedronki. Ta przyjęła piłkę lewą przednią
nogą, podała ją sobie do prawej tylnej, w
tym czasie zrobiła unik widząc pędzącą
zebrę, która z całym impetem, nie trafiając
w piłkę, ani w biedronkę, wylądowała w
krzakach robiąc popłoch wśród ptaków, które
właśnie tam siedziały i kibicowały. Widząc
to rozwścieczony byczek ruszył na biedronkę
wołając :
BYCZEK ;
- już pędzę biedronko, odbiorę ci piłkę
uważaj, bo wdeptam cię w trawę za
chwilkę!..
NARRATOR :
- i faktycznie ruszył byczek, aż mu z
nozdrzy, niczym z lokomotywy wystrzeliło
powietrze, a jego powiew o mało nie zrzucił
z gałęzi siedzące tam kruki, które zawołały
:
KRUKI :
- uważaj byczku gdzie chuchasz
no bo nam pióra wydmuchasz!..
NARRATOR :
- biedronka poczekała chwilę aż zbliży się
pędzący na złamanie karku byczek, później
wycofała piłkę do stonogi, a sama lekko
podfrunęła w górę, przepuszczając byczka
pod sobą. Ten, nim się zorientował, wpadł
prosto na właśnie wyłażącą z krzaków zebrę
i znowu, oboje wylądowali w krzakach,
rozbawiając wszystkich kibicującym Robakom.
Wściekła zebra krzyknęła na byczka
dodatkowo rozśmieszając kibiców :
ZEBRA :
- zabieraj z mojej grzywy rogi !
- mało nie złamałeś mi nogi...
NARRATOR :
- tymczasem stonoga pobawiła się chwilkę
piłką podając ją sobie z nogi 9 – tej do 35
–tej, później do 16 –tej i 88 –mej i 21 –
wszej i 75 – tej i 99 – tej... Robiła to
tak szybko, że i wielbłąd, i jeż dostali
oczopląsów, siadając na trawie z wrażenia i
z powodu zawrotu głowy ...Stonoga, nie
czekając, aż się zebra z byczkiem
pozbierają, podała piłkę do żuczka, który
stanął sam na sam ze słoniem przed bramką
Ssaków. Teraz „tylko” wystarczy go
pokonać.. Ale jak , kiedy swoim ciałem
zagradza całą bramkę..? Kibice Robaków
krzyknęli :
KIBICE ROBAKÓW :
- no dalej żuczku, kop piłkę obok
kinola
nim ruszy tę kupę tłuszczu, strzelisz gola
!
NARRATOR :
- żuczek podbiegł na metr do słonia,
zamachnął się środkową lewą nogą, ale prawą
przednią nogą podał sobie piłkę do lewej
tylniej nogi. Słoń myślał, że to będzie już
strzał, przechylił się na lewą stronę
unosząc lekko prawą nogę nad trawę. To
wystarczyło. Żuczek podał sobie piłkę lewą
tylną nogą do prawej przedniej i kopnął ją
z całej siły, a ta potoczyła się z impetem
pod podniesioną nogą słonia i wpadła do
bramki. Było 1 : 0 dla drużyny Robaków !
Ich kibice krzyknęli :
KIBICE ROBAKÓW :
- brawo Robaki, jesteście wspaniałe
dziś przy was Ssaki są naprawdę małe...
NARRATOR :
- Gdy tylko kibice Robaków przestali
krzyczeć, swój okrzyk wznieśli sympatycy
drużyny Ssaków :
KIBICE SSAKÓW :
- nie cieszcie się kurduple, bo zaraz się
okaże
kto tu komu na grzbiecie zagra jak na
gitarze...
NARRATOR :
- tak więc nieoczekiwanie drużyna skazywana
na porażkę strzeliła pierwsza bramkę...
Ciekawe jak potoczy się dalej mecz, bo z
pewnością Ssaki nie powiedziały jeszcze
ostatniego słowa? Pan Kret zagwizdał i
drużyna Ssaków rozpoczęła grę ze środka
boiska. Wściekły na siebie i na Robaki słoń
krzyknął :
SŁOŃ :
- to dopiero początek, nie cieszcie się
robaki
zaraz waszą porażkę ujrzą wszystkie
zwierzaki !...
NARRATOR :
- Ssaki rzuciły się do przodu żądne
rewanżu. Piłkę ma wielbłąd, który podał do
tyłu, w chwili, gdy wślizgiem próbowała
zabrać piłkę stonoga. Ta to ma fajnie, gdy
pierwsze dwadzieścia nóg robi wślizg
pozostałe nadal biegną i w każdej chwili
stonoga może zmienić kierunek, lub biec bez
zatrzymywania się. Piłka trafiła do zebry.
Ta podbiła ją przednim kopytem w górę, na
głowę, niemal rozdeptała biedronkę i podała
piłkę do jeża. Ten chciał przyjąć ją na
grzbiet, ale niestety, ostre kolce przebiły
piłkę... Pan Kret dał mu żółtą kartkę i grę
wznowiły Robaki. Musi jeż uważać, jeszcze
raz i dostanie czerwoną kartkę... Dobrze,
że są zapasowe piłki, tylko ile ich jest,
niewiadomo ? Po wznowieniu stonoga biegła z
piłką i zastanawiała się którą nogą ma ją
kopnąć i ten moment zawahania wykorzystał
jeż, zabierając ją jej z przed nosa.
Następnie jeż okiwał żuczka i biegł z piłką
w kierunku bramki Robaków. Ale stonoga
rozdrażniona faktem, że jej jeż zabrał
piłkę uruchomiła wszystkie sto nóg i
nabrała takiego rozpędu, że jak rakieta
pognała za nim i, zanim jeż się rozpędził,
stanęła mu w poprzek drogi. Jak okiwać sto
nóg ? Zanim pomyślał, stonoga nogami od 78
do 99 zabrała mu piłkę i podała nogą 45 do
szczypawki. Ta chwyciła ją w swoje szczypce
i... przebiła piłkę... To już druga
przebita piłka. Jak tak dalej pójdzie, to
zabraknie piłek..? Pan Kret znowu sięgnął
po żółtą kartkę i pokazał ją szczypawce.
Wznowiono grę. Piłka raz była w posiadaniu
Ssaków, raz w posiadaniu Robaków. Ci
drudzy, dużo słabsi fizycznie nadrabiali
sprytem i zwinnością, podając sobie między
sobą piłkę, a rozpędzone Ssaki co chwila
wpadały w krzaki, lub na drzewa nie mogąc
wyhamować. Ale wynik meczu się nie
zmieniał. W pewnej chwili wielbłąd krzyknął
do zebry, która przechwyciła piłkę :
WIELBŁĄD :
- nie galopuj z piłką na karku złamanie,
okiwaj stonogę, czekam na podanie !
NARRATOR :
- zebra faktycznie tym razem nie pobiegła z
piłką na ślepo przed siebie. Podbiła ją
przednią nogą nad stonogą i ogonem podała ,
górą do wielbłąda. Ten chciał ją przyjąć,
ale piłka odbiła się od jednego, potem od
drugiego garba i wpadła wprost pod nogi
szczypawki. Wielbłąd potknął się o kępę
trawy i wpadł zamiast piłki do bramki
Robaków, niemal tratując mrówkę, która
krzyknęła na niego :
MRÓWKA :
- co robisz niezdaro, pchasz się na
bramkarza ?
piłka ma wpaść w bramkę, a nie ty, uważaj
!
NARRATOR :
- tymczasem szczypawka wiedziała co ma
zrobić z piłką. Już nie używała szczypiec.
Podała sobie piłkę do nóg najpierw wzdłuż
lewej połowy ciała, później wzdłuż prawej
połowy ciała kiwając tym sposobem zebrę i
jeża, którzy zderzyli się ze sobą i teraz
zebra wyje z bólu i wyciąga ze swojego zadu
kolce jeża. Następnie szczypawka kopnęła
piłkę chcąc przelobować byczka, lecz ten
wyskoczył wysoko w górę i chciał ją odbić
głową, ale niestety, trafił rogiem i
kolejny raz piłka została przebita...I
znowu pan Kret musiał wyciągać żółtą kartkę
i pokazać ją byczkowi. To już trzecia
przebita piłka. Kibice Ssaków zaczęli się
trochę niepokoić, bo czas leci, a wynik się
nie zmienia. By zdopingować swych pupili
zawołali :
KIBICE SSAKÓW :
- dalej, do boju, ruszajcie Ssaki,
zgniećcie na miazgę małe Robaki !
NARRATOR :
- po wznowieniu jeż przechwycił niecelne
podanie biedronki, wycofał piłkę do zebry,
a ta uderzyła w nią z całej siły kopytem.
Piłka niczym pocisk poleciała, porwała ze
sobą próbującą ją zatrzymać stonogę oraz
szczypawkę i nie tracąc impetu zmierzała z
dwoma robakami przyklejonymi do piłki, w
kierunku bramki Robaków. Mrówka zdążyła
jeszcze krzyknąć :
MRÓWKA :
- oto nadchodzi moja chwila chwały,
można być wielkim, mając wzrost tak
mały
NARRATOR :
- i choć wszyscy myśleli już, że gol jest
nieunikniony, mrówka odwróciła się tyłem do
lotu piłki, zaryła czterema nogami w
trawie, a dwie tylne wystawiła w górę i
wybiła lecącą piłkę nad poprzeczkę. Piłka
razem ze stonogą i szczypawką wylądowała w
krzakach, za bramką, strącając z gałęzi
przeróżne ptaki, robaki. Uderzenie było tak
mocne, że wbiło mrówkę przez trawę do
ziemi. Musiano ją wykopywać łopatami, ale
gola nie wpuściła. Wynik nie uległ zmianie,
a Pan Kret właśnie odgwizdał koniec
pierwszej połowy meczu. Zanosi się na
sensację... Czy Ssaki zdołają zmienić losy
meczu w drugiej połowie ? Dowiemy się
niebawem...

MaW-i

Komentarze (20)
Robi wrażenie!!!
Pozdrawiam :)
Emocje w przerwie osiądą nieco,
gdy gra się zacznie, w górę polecą!
Pozdrawiam!
Z przyjemnościa agarom zaglebil sie w ten niecodzienny
mecz;))))
Ciekawość wzbudziła ta bajeczka miła i jak teraz
zasnąć :)
... czytał z wielką ciekawością... fantastycznie ...
spokojnej nocy :)
ciąg dalszy wciąga ... masz specjalne uzdolnienia ...i
oby tak dalej ... ja kibicuje wytrwale ...
Jakbym coś podobnego czytał u Arka Woźniaka ale tamci
grali na boisku a nie na polance leśnej. Oj
napracowałeś się, fajnie się czyta. Pzdr.
Przeczytaliśmy z synkiem drugą część. Tak swoją drogą
gra w drużynie i jest fanem piłki nożnej. :))
Czekamy na ciąg dalszy - z niecierpliwością :)
świetne jak się skończy ten mecz .... nie wiem może
ssaki lub robaki
pozdrawiam:)
super takie bajki ,z ciekawością się czyta..czekam na
następne..pozdrawiam
Witaj, ale jestem rozemocjonowana i usmiana, kibicuje
robakom, utozsamiam sie z nimi:) ale Ty piszesz:))))
super... czekam na ciag dalszy. Moc serdecznosci:)
Muszę się odśmiać :))))))))
Marku, fenomenalna proza.
Miłego popołudnia:-)
Amor ma rację......KONIECZNIE
Mega genialne, wciągające niesamowicie. Koniecznie
musisz dopisać ciąg dalszy, drugą połowę,potem
dogrywkę no i karne :)
świetny!:)
milego dnia:*)