Mój aniołku
Czuwasz nade mną, nad moim spokojnym
snem
Odwracasz klepsydrę gdy kończy się czas do
góry dnem
Trzymasz chodną dłoń na moim czole gdy
piecze żar
Twa obecność gdy jestem sama to dla mnie
wielki dar
Maczasz palce gdy chcesz mi pomóc w tym co
Ci zaszkodzić może
Słuchasz jak ja się złoszczę bezpodstawnie
na Ciebie w pokorze
Szanujesz mnie jako wadliwego człowieka jak
nikt inny
Gdy płacze chociaż nie z twego powodu i tak
czujesz się winny
Moje serce bije spokojniej gdy widzę jak
się uśmiechasz serdecznie
Mam taka prośbę do Ciebie by tak było nie
dziś nie jutro a wiecznie
Komentarze (1)
Piękny, ciepły wiersz. Wspaniale mieć kogoś takiego.
Pozdrawiam.