MÓJ CUD
Nie miałem kiedyś butów żadnych,
jeśli nie liczyć starych trepów,
i złorzeczyłem Bogu swemu
i żyłem smutny, bez uśmiechu.
Trudno bez butów iść na spacer
i jeszcze trudniej maszerować
a ja tak dużo chciałem zrobić,
bo świat ten chciałem zawojować.
Różne są auta, różne buty
i różne są życiowe drogi,
a ja spotkałem kiedyś kogoś
kto nie miał nie miał żadnej swojej
nogi.
I wtedy właśnie zrozumiałem,
Odkryłem to w jednej minucie
Że szczęście nie jest w adidasie
Czy w innym dobrej klasy bucie.
Podziękowałem Bogu swemu,
za dwie naprawdę nogi zdrowe
i odmieniłem życie swoje,
rzuciłem stare zacząłem nowe.
Dziś mam obuwia co nie miara;
każde to: ekstra, klasa, luks,
i tak wspominam tamte czasy,
kiedy to dla mnie stał się cud.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.