Mój kolega
Gdy mnie odwiedzi kolega
Bo wieczór wolny ma
Siadamy na zapleczu
I tylko bla, bla, bla
A kiedy po pewnym czasie
Kieliszki wjeżdżają na stół
Ja lubię pociągnąć do dna
Kolega woli po pół
Po kilku kolejnych toastach
Każdy powiedzieć coś chce
Kolega zna dobrze historię
A ja ni be, ni me
Już każdy ma swoją rację
Zaczyna nam kurzyć się z łbów
Ja mówię językiem prostym
Kolega dobiera słów
Mnie każdy temat rajcuje
O wojsku, o gołej babie
Kolega mnie przekonuje
Że jakiś cham połknął grabie
Chwytamy się różnych sposobów
Żeby osiągnąć swój cel
Ja trochę po niemiecku
Kolega very well
I życie staje się lepsze
Już nic nas nagle nie boli
Ja śpiewam "Arię z kurantem"
Kolega "Glori, glori"
Lecz krótko po północy
Zaczyna mnie nużyć ta gra
Kolega jest Przedłużaczem
Skracaczem jestem ja
Kończymy powoli spotkanie
Już spać mi bardzo się chce
Ja idę zygzakiem do domu
Kolega Bóg wie gdzie
Choć zawsze się posprzeczamy
Gdy wraca mija mi złość
Od nowa zaczynamy
Kolega to równy gość.
Komentarze (9)
Wesoły
Pozdrawiam serdecznie :)
:))
Pozdrawiam
Odwiedził mnie w pracy, stąd "siedzimy na zapleczu".
Dziękuje Michale za dokładną analizę.
tak to się często kończy cha cha
Fajny wiersz, ale jedna mi nie pasuje. Jeśli kolega
Ciebie odwiedził, to znaczy, że Ty jesteś u siebie w
domu. Zatem po spotkaniu dokąd wracasz zygzakiem?
We dwoje weselej pić? Pozdrawiam.
Wesolutko :)
Dobrej nocy :*)
☀
:)tak to bywa.dziękuję bo się uśmiałam.Dobrej nocy.
Dzięki za uśmiech. :)))