A mój kot
A mój kot miał na imię Wasili. Koci spryt
miał, oraz oczy kocie.
Kochał spacery po kocich ścieżkach i
wygrzewać się w słońcu na płocie.
Kocie ruchy miał zwinne. W mym domu, kocią
miskę i kocie posłanie,
a gdy oglądałem telewizję, lubił drzemać na
moim kolanie.
Koci ogon niósł dumnie, do góry oswajając
świat ze swym formatem.
Ubrany był wciąż, lato czy zima w czarne
futro, wraz z białym krawatem.
Wąsy gładził przed snem mokrą łapą, mył
się często językiem dokładnie.
W końcu był kotem dystyngowanym, które
zawsze chcą wyglądać ładnie.
Miał też koci charakter przewrotny, umiał
przymilać się, oraz boczyć.
Na podwórku rządził niepodzielnie, żaden
pies mu nie zdołał podskoczyć.
Miał zdolności rozległe nadzwyczaj, gdyby
chciał byłby gwiazdą estrady.
Całe noce marcowe upojnie śpiewał piękne,
kocie serenady.
Jeśli ktoś go pogłaskał po plecach mruczał
słodko tenorem i basem
opowieści o kotach rycerskich, które z
lisem walczyły pod lasem.
Na starej desce w kącie drewutni lubił
ostrzyć swe lśniące pazury.
Omijały go z wielką obawą wszystkie myszy,
gołębie i szczury.
Dla mnie jednak był miły nadzwyczaj,
chociaż czasami, tak dla przekory
ogonem, jak igłą barometru prezentował swe
kocie humory.
W komitywie żyliśmy lat wiele, w ciągłej
aurze totalnej sielanki,
aż któregoś poranka nie wrócił ze swej
nocnej, marcowej hulanki.
Swe zabawki zastawił i kocyk, na którym
sypiał w kłębek zwinięty
i na dnie mego starego serca, puste miejsce
i żalu odmęty.
Do dziś tęsknie za jego psotami i nadzieja
się w myślach kolebie,
że on teraz na myszy i szczury poluje hen
gdzieś tam, w kocim niebie.
Komentarze (17)
Współczuję Ci straty. Całe życie miałem psy - a teraz,
na starość kota. (A dokładniej kotkę.) Delicja jest
kochana, ale to jednak nie pies...
Wielka szkoda, że zaginął taki przyjaciel, pozdrawiam
serdecznie.
Prawie jak hołd oddany wiernemu przyjacielowi.
Wiesz, bywa, że wolę zwierzęta od ludzi, bo są wierne,
przyjacielskie i nigdy nie zdradzą.
Pozdrawiam cieplutko.
Przeczytałam wiersz z łezką w oku.
Jestem kociarą. Wiem dużo o kotach i boli mnie to, że
są przez niektórych traktowane po macoszemu.
A przesądy, że czarne koty przynoszą pecha,bardzo mnie
irytują.
Gmniny Poeto, polubiłam Cię jeszcze bardziej za ten
pełen ciepła, tęsknoty i szczerości wiersz o swoim
kocie. Wasili zasłużył na to upamiętnienie.
Razem z moim czarnym Maniolem serdecznie Cię
pozdrawiam :)
Ciekawy wiersz o kocie, ciekawe miał umaszczenie...
Bardzo lubię koty, miałam trzy w swoim życiu, każdy
był inny, to indywidualiści, bardzo przywiązują się do
ludzi, ale nie poddają się im tak jak psy, ale czekają
wiernie na powrót, nawet pod drzwiami, to wspaniałe
stworzenia.
Jeden z moich kotów nie wrócił, ale był zbyt ufny,
może go ktoś złapał, a może wpadł pod samochód,
chodził luzem, bo mieszkał wówczas w domu z
ogródkiem, nie siedział tylko w domu.
Pozdrawiam wieczornie, z podobaniem dla wiersza.
Nie przepadam za kotami, bo chodza wlasnymi drogami,
pewnie wroci i znowu da radość
Pozdrawiam Slawku
Widać, że ten kot miał szczególne znaczenie.
Tesknota pisze piekne wiersze. Pozdrawiam :)
Mój kocur w zeszłym roku przepadł na 3 tygodnie, ale
wrócił ;))
Pozdrawiam :)
Bardzo na Tak dla Twojego
ciepłego wiersza.
Pozdrawiam serdecznie Poeto:)
We Francji odbywa się Szczyt Europejskich Komitetów
Regionów UE w sprawie pomocy dla Ukrainy.
Teraz w czasie wojny ale i też po- na odbudowę.
Teraz uruchomiono pakiet solidarnościowy- na ratowanie
ludzi, pomoc im.
Zwierzętom też trzeba pomóc.
I tak się dzieje i to bardzo dobrze, bo solidarność
jest najcenniejsza.
Mojego sama wybrałam z miotu
żył z nami koci trzpiotek
swoimi ścieżkami chadzał
niestety, potrącił go samochód,
bardzo podoba mi się wiersz,
pozdrawiam serdecznie:)
Smutno. Ech, mnie kiedyś także to czeka, Fobos kiedyś
wyjdzie i już nie wróci.
Bardzo mi się podoba, czuć, że z serca i autopsji.
...a mój kot już któryś z kolei rzucił się pod koła
samochodu...już więc ich nie nabywam bo później muszę
sprzątać z ulicy, robić pochówek i płakać...