Moja ulica
mieszkańcom
pachniała mlekiem od wiosny do późnej
jesieni
gdy krowy na pastwisko prowadziła co
dzień
pachniała lipami, wieczorem maciejką w
ogrodzie
i chlebem, co w piekarni w piecu się
rumienił
skowronka słuchała na wiosennym niebie
i jaskółki witała po długiej podróży
po deszczu wszystkie dzieci bawiła w
kałuży
a domy z ogródkami tuliła do siebie
tęskni za skowronkami i za jaskółkami
asfaltem pokryta, kostką okiełznana
świeżym chlebem z piekarni zapachnie
czasami
rankiem gawrony wita choć trochę zaspana
auta ją rozbudzają szumiąc oponami
dawne "Piekło" ma imię z Czarnolasu Jana
Komentarze (9)
Zatrzymałem mnie na dłużej powyższy utwór :)
Pozdrawiam serdecznie +++
przyjemnie się czyta
miłego dnia życzę
Podoba mi się ten melancholijny sonet, wszystko się
zmienia i zapach chleba już nie ten...
pozdrawiam
Rzeczywiście, przy takiej brzydkiej pogodzie dobrze
jest pomarzyć. A widok naszych małych miasteczek
zmienił się. Pozdrawiam.
bardzo fajny prosty wiersz:0pozdrawiam
Nie takie odległe to czasy,ale jaka piękna
refleksja...a krowy dziś to też już rzadki widok.Sonet
z melancholią.Pozdrawiam.
Jakbym szła ma spacer będąc dzieckiem. Pozdrawiam.
Bardzo fajny wiersz. Czytam,
jakbym widział moją ulicę z dziecięcych czasów.
Pozdrawiam.Miłego wieczoru :)
Wspomnieniami człowiek żyje. Czym bardziej stają się
odległe, to tęsknota większa. Ta pogoda nastraja nas
do takiej tematyki, bo ja też poszedłem we
wspomnienia,tylko moją bohaterką jest ławka