Moje miasto
Trzy skrzydla dumnie szumia na wietrze,
o chlubnej przeszlosci cos baja,
a moze czuja i pisza wiersze
o ludziach Slaska,co grod tu swoj maja.
By wlasnie teraz bylo tu tak,
co krok napotkasz tradycji znak;
w kwiatach dziesiatki pomnikow spiewa...
posluchaj-piesn chwaly nuca stare
drzewa,
to nic,ze blekit nieba zasnuty dymami,
a szare osiedla ciezko dysza problemami,
ze parki i skwery soczystej zieleni nie
znaja
lecz ptaki-tak samo jak wszedzie
spiewaja
-ku chwale czlowieka;hutnika,gornika
i pracy, co w ciemnym chodniku wyryta
daleko od nieba i jasnego slonca
w pocie czola i trudzie bez konca.
Na gorze,na ziemi-w szarej przestrzeni
odczucia ludzkie-w brudnej zieleni
mysli-czyny-slowa...
z kazdym dniem od nowa.
A nawet w nocy,gdy sen ma przyjsc
stukot i luna przerywa snu nic...
Szerzej wiec rozsuwam okiennice,
by moc i noca kochac moje Katowice,
a kiedy rano zawyje syrena
niejedna matka caluje syna
syna i meza co w mrocznej kopalni
ucza swe rece pracy-
a w sztolni- pot czasem czarny zaleje im
czolo,
lecz nic to,bo duszy gornikow wesolo
z radoscia patrza na wegla wagony
-czarne diamenty jada w cztery swiata
strony
i choc po pracy swieci slonce niezbyt
czyste
dla nich,dla mnie i dla wielu
Katowice sa jedynym uroczyskiem...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.