Moje Rio
Jak pióropusze. Barwny pochód.
Świecimy tym, co dał nam los.
Jeden jest chudy, ja mam tuszę
i nisko zawieszony głos.
Szukam kochanej już od dawna -
jakieś trzydzieści parę lat.
Tak pragnę żeby na mnie wpadła
i przesłoniła cały świat.
Przyszła po cichu prosto z miasta,
gdzieś tak na koniec karnawału,
smaczna jak ziemniak i omasta
rwąc mnie do tańca w centrum szału.
Ręce wyciaga, kiwa ręką,
na parkiet okiem mi wskazuje,
na sobie bluzkę zmięła cienką
i tu się zrywam, bo coś czuję -
alarm w komórce tak wibruje.
Komentarze (13)
Super erotyczne
erekcjato:))
piękny sen a ta nowoczesność do szału doprowadza,
pozdrawiam poeto
fajny;)
Brawo za erekcjato...
fajny wiersz:)
...oj tak już 30 lat...długo...sny nic nie pomogą,
komórka też...a zatańczyć można teraz...przecież mamy
karnawał...szukać, nie czekać...
Pozdrawiam serdecznie
Dla mnie klimat wiersza jest wesoły. A swoją drogą,
nie trzeba śnić, tylko szerzej otworzyć oczy :)
Pozdrawiam
Podoba mi się Twoje Rio:)
Już miała być akcja,
a tu...wibracja!
ooo... a to pech ;-) a już było tak pięknie :-)
podoba się :)
Fajny wiersz akcji:) Miłego poniedziałku.
przez życie by się tanecznym krokiem szło, tylko
komórka !!!!