Mokro za kołnierzem
wiosenny deszczyk na różowe niebo
przeszedł potargał przemoczył
nie wiem czy zimą najechał na niego
a potem cicho srebrny księżyc toczył
patrzył zdziwiony na Hankę i na mnie
stanął zziębnięty z flaszką w morskiej
bramie
a potem machnął na wszystko ogonem
wiosenny deszczyk na łeb kapał mamie
śmiejąc się głośno przeraźliwym tonem
potem pobudził wszystkie zdrowe mrówki
ciągle pytając kiedy zacznie świtać
przegryzł w pośpiechy wczorajsze zelówki
i do latarni zaczął smutno wzdychać
lampa jak lampa w dzień nigdy nie
świeci
Hanka z ściereczką poszła przetrzeć
niebo
a deszcz wiosenny z nieba na łby leci
Komentarze (2)
jakieś niejasności tu widzę :) "nie wiem czy zimą
najechał na niego a potem cicho srebrny księżyc
toczył" - zgrzyta, czy to deszczyk najechał na księżyc
i go toczył? czy to księżyc stał w bramie? czy
deszczyk? jakoś jaśniej poproszę; metafory
ciekawe(mama, Hanka, mrówki i zelówki - super),
generalnie fajnie się czyta, literówka w "pośpiechu"
Lekki, miły i taki serdeczny wierszyk... Brawo!!!+>>>