Motylkiem być
Rączki na kołderce
Motylem chciałbym być choć na chwilę,
wznieść się wysoko, polecieć milę
i przeskakując na kwiatek z kwiatka
spijać z maciejki, potem z bławatka.
W mniszku zanurzyć trąbkę z ochotą,
w chabrze łąkowym poigrać z cnotą,
makom na polach w czerwieni mieszać,
kwiat koniczyny dziarsko pocieszać.
Doznać zawrotu motylej głowy,
gdy w woń swą złapie goździk łąkowy.
Z oddali powój białością kusi,
więc przysiąść trzeba, motylek musi.
Złocienie polne barwą swą kuszą,
główki rumianku mnogością wzruszą.
Sady kwitnące, lipy pachnące
takie słodziutkie, takie proszące.
Jak tu obsłużyć te kwiatów łany,
gdy dla motyli czas krótki dany ?
Dobrze, że dużo nas na tym świecie.
O tym kwiatuszki wiedzą w sekrecie.
Rączki pod kołderką
Komentarze (4)
Wiersz z fajnym humorkiem ,pozdrawiam serdecznie
Lubię twój humor-wesoły wiersz.
Wiersz napisany z bardzo dużą starannością, bardzo
dobrze się czyta i miły, dowcipnie ujęty temat. Jestem
bardzo za. Choć inni mogą się czepiać rymów
gramatycznych, ale w tym ujęciu tematu pasuje mi takie
rymowanie. Pozdrawiam :)
Do czego tu są potrzebne ręce? Bo ja nie wiem choć
wiersz przeczytałem z ochotą.Spokojnej nocy i niech
się nie moczy.