może nie umiesz mnie kochać
może nie umiesz mnie kochać
ale chcesz
w uśpionej ciszy miasta
w lodowatym niebie
kwadraty chodników
nasłuchują nocy
milczy pusta uliczka
zgubiona za rogiem
w szeleście
płatków śniegu
kołysanych wiatrem
cień przestraszony
tuli się
do ziemi
szepty czarnych okiennic
zamykają oczy
nie chcę pamietać świtu
uciekam przed nocą
ginę w pożarze słońca
i
czekam
gonię cień przestraszony
biegnę w płatkach śniegu
zapomniałeś
otworzyć okna
rozlać obietnic morze
może nie umiesz mnie kochać
ale chcesz
Komentarze (4)
malujesz słowami podobnie jak pedzlem!Bardzo mi sie
podoba.Piszzzzzzzzzzz!
myślę że Twoja ksywka pochodzi od piosenki Maleńczuka-
lubię jego prawdy- a wiersz? to też ten nurt:)
Potwierdzam...Jest w Twoich wierszach subtelna
delikatność tajemniczości;)
jest w twoich wierszach jakaś niespotykana poetyka,coś
co laikowi trudno nazwać a co przyciąga,jest klimat
,jest coś na co się czeka i coś czego chce się
doświadczyć.....