W myśli zakamarkach
Dziwnie to wszystko wygląda
kiedy patrzy się na to inaczej...
rad wielu jest łatwo udzielac
przyjąc je w serce jest cieżko
gubią drzewa powoli odzienie
a w uszach majowy jeszcze ich szum
obrazy pamięci rozdziera gwałtownie
jak wariat rwący swe włosy
nic już nie będzie jak kiedyś
nic już nie wróci tych godzin
zapomne te dni które były
wymaże minuty z pamięci
i dalej jak liśc ten polecę
i uschnę na szarym chodniku
podepta mnie tłum tak bezduszny
podepta batalia grzeszników
i nawet jak z ziemi powstanę
inaczej będę wygladał
zdeptany... obdarty... wyzuty...
choc zewnątrz całkiem normalny
ciężko powiedziec wprost i dosłownie
cieżko obnarzyc swe serce
cisnące się słowa na usta
zagryzam mocno zębami
i wierze ze kiedyś to minie
ze wiara zapali nadzieję
I siódmy cud świata mnie popchnie
w swe ręce w serce w swe sidła...
Komentarze (1)
Podoba mi się , ładnie opisujesz - ale mam małe
zastrzeżenia - i niestety potrzebna edycja :(
wiersza! zamiast podepta - myslę, że podepcze. I
jeszcze jedno..."ciężko obnażyć swe serce
cisnące się słowa na usta"...Pozdrawiam