Na fali
Nad morzem chatka na kurzej łapce
parapet, kwiatek w okazałości.
Ziemia w doniczce, woda w karafce
pustka w komorze, brak stabilności.
Światło kaganka bez perspektywy
mimo wystawnej z muzą kolacji.
Wyjście z tunelu prosto w pokrzywy
ostatni dzwonek bez rewelacji.
Żagle zwinięte – trudne układy
i wiatr co bije skrzydłami dziatki.
Na jednej stopie brak równowagi
aby rozwiązać węzeł zagadki.
Sępy i mewy skrzeczą do ucha
rozwiń żagielki i wonne płatki.
Skocz za ocean, tyś nie ropucha
stokrotką będziesz , wspierając bratki.
A ja wiem jedno, nie tędy droga
rozsądkiem muszę napełnić sakwę.
Możecie patrzeć jak na raroga
na intuicji zbuduję tratwę.
Stanę na przekór wszelkiej obłudzie
na horyzoncie światełko mruga.
Z werwą młodości w mozolnym trudzie
dotrę do portu, choć droga długa.

Sabrina

Komentarze (6)
Ładny.Koniec i kropka.
Za Twoją mądrą życiową decyzję, a do tego tak
patriotyczną ślę Ci uścisk matczyny. Chwalić wiersza
nie muszę, sam błyszczy jak diament.
Jak zwykle musiałam dłużej się zatrzymać aby rozłożyć
wiersz na palecie dłoni i odczytać przesłanie Twoje.
Jestem z Tobą i życzę Ci powodzenia. Wiersz bez
zarzutu, najlepszy jaki dziś czytałam. Wnosi wiele
wartości do życia. Pozdrawiam i czekam na następne
ciekawe wiersze.
Piękny wiersz.Dalsze słowa zbędne
Jeśli wiesz do jakiego portu płyniesz,masz
podstawę powodzenia rejsu.Oby tylko Twój port nie był
mirażem.Ominiesz rafy
jeśli poszukasz doświadczonego pilota.Pomyślnych
wiatrów!Twój wiersz
zmusza do myślenia.Brawo.
Do portu dotrzeć śmiało, z mądrością
nie każdy w życiu swoim potrafi.
Często się gubią nitki przewodnie,
stąd łatwo rozbić się gdzieś o rafy...
Brawo Sabrino pieknie napisane z mądrością przewodnią.
Cieplutkie pozdrowienia Maryla