Na klifie
Rośnie sosna na klifie – silna, zdrowa,
żywa.
Choć nic jej nie dolega, choć piękna jest,
ale
Każdej burzy w klif walą wściekłe morskie
fale.
Czas sosny policzony. Morze ją podmywa.
Lecz nie sama upadnie, bo jak w życiu
bywa
Po sośnie bluszcz do słońca wspina się
wytrwale
I nie myśli, że morze posuwa się dalej
I że co chwila brzegu kawałek odrywa.
I my także na klifie. Nie można się
łudzić,
Że co się dzieje z sosną – nie dotyczy
ludzi.
Przychodzi większa fala (nawet nie
tsunami)
I raptem się zapada nam grunt pod
nogami:
Padają dumne drzewa, wsparte na nich
bluszcze,
Ginie życie... A w dole ciągle woda
pluszcze.
Komentarze (10)
bardzo ładny sonet i trwały bardziej niż życie na
klifie.
doskonały sonet jestem pod wrażeniem
Podoba się bardzo, bardzo,
jest i smuga cienia, ale w niej wszyscy żyjemy,
pozdrawiam serdecznie:)
Przepiękny sonet...
Pięknie napisany refleksyjny i jakże mądry sonet. Pod
wrażeniem.
Piękny sonet, obrazowy i refleksyjny.
Ania Fedorowicz-"Człowieczy los".
Pięknie.
Wspaniały sonet! A czytając miałam przed oczami
konkretną sosnę na klifie - być może to ona
przyczyniła się do powstania pięknej refleksji.
Dobrego dnia Jastrzu:)
Tak.
Wczoraj zginęło nad morzem tyle ludzi.
Piękny bardzo.
Jak kruche jest życie.
To jest SONET!
abba
abba
O tym wielu zapomina, jak pisales w jakims komentarzu.
Lacze uklony. :)