NA KOŃCACH TĘCZY
Spojrzałam w nieba zastygnięte łono,
Niebieskim puchem spojenie przysłania.
A na nim tęcza łączy dwóch serc bicie,
Kolorem wodzi, miłością się kłania.
Dotknęłam lekko, by czar jej nie
prysnął,
Poczułeś strunę ciepłego muśnięcia.
Ono szło tęczą z początku do końca,
By się w tęsknoty zatopić objęciach.
Spłynęła słodycz lecz serca wciąż
płaczą,
Za swym oddechem rytmicznych uderzeń.
Po stronach tęczy smutkiem kolor znaczą,
Spragnieni siebie i swoich uniesień.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.