Na krakowskim rynku
Dla Moniki
Na krakowskim rynku
ludzi karmiłem
okruchami słowa.
Gołębie puszczałem wolno,
wyswobadzając z natrętnej dydaktyki.
One zaś dostojność karmienia chlebem
demonstrowały drobnymi kroczkami..
W tym dobrym trwaniu
pomiędzy chlebem a słowem
był pocałunek,
którym w nadmiarze karmiłem M***.
Bo wiem, że to danie
zawsze smakuje zakochanym.
..z lekkim dodatkiem tej erystyki
co pomiędzy jej a moim językiem -
rozkosz daje.
autor
JanuszGierucki
Dodano: 2012-05-19 13:38:26
Ten wiersz przeczytano 1466 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (7)
"Ars69" - dziekuję za uwagi i deklaruję, że w
najbliższym czasie spróbuję stanąć na wysokości
zadania-)!
Przepraszam "suzimaja", nie wszystkie, -)!Ale te
które mnie szczególnie ujęły, opatrzyłem komentarzem.
Co nie oznacza braku powrotu!-)
Na krakowskim rynku
gołębie wciąż siedzą
jak rozwiązać spory
oni dobrze wiedzą...+++
Pozdrawiam.
Dobry wiersz.
Okruchy słowa, okruchy szczęścia i pocałunki... Uroczy
klimat:)
Pozdrawiam krakowskie gołębie:)
Kraków jest tak urokliwym miastem, że nie trudno tam
stracić głowę ...
Ciekawy wiersz.
Znowy ciekawie. Przy okazji dowiedziałam się, co to
jest erystyka i jakie są jej metody. Pozdrawiam.
Uwielbiam Kraków. Klimat tego miasta że pocałunki
smakują tam inaczej niż gdziekolwiek indziej na
świecie. Lepiej. Pozdrawiam