Na moim przedramieniu
Ssiesz, bierzesz do ust jak dziecko
każdy punkt, wyznaczony na mojej skórze
na samym przedramieniu zawarłem ich
niewyobrażalną mnogość, Szalona!
Węszę ustami;język jak gończy pies;
język podobny do latarki w ręku
zmęczonego,
a podnieconego obławą policjanta
Już prawie mnie masz; latarka w ręku
złodzieja...
epileptyczny snop iskier, ślizgający się
(ślizgany)
po schodach pałacu, (którego rezydent
pogrążony
w płytkim śnie)
Pochylasz się nade mną, kontur
Twojej głowy na tle drzwi wyjściowych
zarysowuje się coraz wyraźniej
Czuję
Twój brzuch na moim brzuchu,
Twoją sierść, ocierającą się
o samowolny brak sierści.
Gładź swojego brzucha dopinam do
Twoich ud, by czuć męskie podniecenie
nieco
powyżej pępka
Komentarze (4)
wow! jestem pod wrażeniem - brawo (p.s. sierść? albo
mi to nie pasuje, albo zbyt innowacyjna dla mnie
innowacja, ale i tak kupuję całość:)
ciarki mnie przeszyły. Czyli podświadomie rozbudziło.
No nie wiem sama jak bym zareagowala gdyby ktos mi na
dobranoc taki wiersz przeczytal raczej nastroil by
mnie napewno nie melancholijnie.
Twoj wiersz to dla mnie bardzo odwazny erotyk. Sposob
w jaki docierasz do koncowej puenty jest powiedzial
bym nowatorski.