Na ślizgawce śmiechu...
...
W krzywym zwierciadle odbić cieni moich
przyjaciół nie dostrzegam siebie
samej...
Gdzie się schował mój cień? Może uciekł ode
mnie bo się mną brzydził... Nie dziwię się
mu..
Ostatni głos który mnie wołał dochodził
daleko stąd... Był metaliczny ale ledwo
dosłyszalny...
Zniekształcone dusze błąkają się po
lustrzanej ślizgawce śmiechu... Śmieją się
ze mnie... że nie potrafie znaleźć sobie
miejsca we Wszechświecie...
A przecież jest on taki ogromny... więc
czemu nie potrafię??? Mój Boże dopomóż
mi...
Odnaleźć zatracenie... w krzywym...
zwierciadle... zbłąkanych dusz...
...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.