Na targu życia
Na targu życia padliną już jestem
Targują mą duszą i słowem
Za grosz za pięć swe słowa sprzedaj
W truchło prawdy zmieniają
Srebrników garścią prawdę kupują
Ścierwo me dręczą, kłamstwem opluwają
By duszy swej progi choć trochę wybielić
Śmierci ma luba gdzie wiodą twe drogi
Obedrzyj moje truchło z duszy strudzonej
Na łąki różane cierpienie wywiedz
Kwiatem z miłości wyrosłym
Obsyp stopy spuchnięte
Od drogi życia stwardniałe
Balsamem uczuć namaść strudzone
Głowę na puchu rozkoszy utul
Na chwile jedną, na moment krótki
Jak oka mrugnięcie
Jak miłości trwanie
Swą dłonią ulecz duszy rany
Dotykiem zimnym płomień jej ugaś
Na targu życia wciąż ścierwem targują
Szeptem pomówień cenę swą znaczą
Z chichotem hieny zaprzedają duszę
Kłamstwem wciąż karmiąc bożka miłości
Ja wolny już jestem od straganów obłudy
W ramionach Twoich ma piękna pani
Komentarze (3)
...w mroku z pajęczyny ciemności widzisz
łąkę ciepłych kwiatów....to także moje
klimaty....pozdrawiam szeptem... liści
szelestem....;-)))
Mysle ze to calkiem niezly tekst, ktory moglibysmy
przedyskutowac przy piwie. (ja stawiam :-)
Cóż Krzysztofie, stworzyłeś klimat jaki uwielbiam,
ostre słowa z dużą dozą pesymizmu zakończone ciepłą
nutką. :)