O nadziei i nie tylko
Nadziei wszystkim życzę...
Każdemu trzeba…
mi trzeba
Tobie
gościowi w tramwaju, co głowę spuściwszy
miejsca nie ustępuje nikomu,
Sąsiadce mechanicznym dzień dobry na klatce
co dzień witanej,
chłopcu co świata koronę już w myśli
zdobywa,
ledwie na sam szczyt trzepaka wspiąwszy
się,
głową już chmury burzy
dziewczynie co choć nad łzy kałużą wciąż
chlipie,
nadal wierzy on wróci, na pewno wróci!
Każdemu trzeba, tak przypisane
wytrwale kołatać ścieżyna znajomą
pośród zakrętów życia
z kurzem zawiści miedzy zębami sucho
trzeszczącym
z biletem ciśniętym na kieszeni dno –
rezerwacją imienną
a wszystko w jena tylko stronę –
wprost przed siebie
znajomo tak…
banalnie tak…
Codziennie wszak wielu do gwiazd ulecieć
próbuje
jak wiatr wznieść się pod niebem
jak piórko swobodnie pląsem swobodnie
pląsem szybować wciąż wyżej, wyżej i
wyżej…
czy liść co jesienną zatańczy pora na
złocistych stronach słońca
Lecz ilu szczęścia iluzją, choć piękną
przyznać trzeba,
skuszeni spoczną w pół drogi, gorzkich tęcz
koloru smakują
i powracają zawiedzeni tacy, zasmutniali
cali
Lecz chwili nie tracą, dnia nie żałują
ciągle wciąż naprzód , dalej przed siebie
banalnie wędrują
I niechaj banał taki każdemu przystoi,
każdemu chlubi
gdy w worku po stokroć już cerowanym
chlebak pełen wiary poniesie,
menaszkę miłości pełną, u boku zapiętą
i wzrok co już sam za zakręt chętnie
wybiega,
nadzieją syty jak nigdy…
Nadziei na każdy dzień życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.