Nadzieja
Toczę pod górę głaz, ciężko mi...
Niczym Syzyf strudzony, zatracając resztki
dni
Kaleczę swoje dłonie, pot ścieka po
czole
Nie dam rady dłużej znów jestem na dole.
Nie dają mi spokoju moje własne myśli
Czuję że i one toczą z głazem wyścig.
Boję się myśli me lekkie i pełne żalu
mogą nie udźwignąć takiego ciężaru.
Podnosząc głowę spoglądam w górę
zbieram myśli, ocieram skórę
Ręce drżą, oczy błądzą, serce bije jak
szalone
dostrzegam tam na górze światło
zapalone.
Ostatni raz podejmuję próbę
nawet jeśli zmieni życie moje w zgubę
I brnę pcham ciężar, zamykam oczy
nie myślę już o tym czy znowu się
stoczy.
Czas moim wrogiem, sekundy wiecznością
opadam już z sił, siły marnością...
I gdy czuję że nie wytrzymam
Nagle głaz całkiem się zatrzymał.
Kładę się... upadam strudzony
otwieram oczy ale światłem oślepiony
tak jak nigdy w życiu wcześniej
z myśli obnażony...
Mimo zmęczenia wszystko zrozumiałem
to serce swoje pod górę pchałem.
A światłość co siły mi dodała
to nadziei wielkiej iskra mała.
Komentarze (4)
mała iskra-wielka nadzieja, wiersz trafia i zastanawia
nad wymiarem życia...
Podoba mi się całość i świetna puenta /Mimo zmęczenia
wszystko zrozumiałem
to serce swoje pod górę pchałem./ - każdy z nas jak
ten Syzyf wciąż pnie się w górę... a zarazem pcha swój
życiowy wózek!
Iskra nadzieji, a tak wiele moze. Ladna tresc, a rymy
sprawiaja, ze sie przyjemnie czyta.
W większości to wszyscy musimy ciężko wspinać się pod
górę.... trud nasz nieraz jest nagrodzony... Wiersz
ładny... ukazuje wysiłek dojścia do wyznaczonego
celu...