Nadzieja
NIc mi nie przychodzi do głowy
Zwinnie jakby stopy były z mchu
Do mchu przylegały bez zapachu
Z góry w dół szybko najszybciej
Spadanie podpierane
Jaskółki czarnych skrzydeł
Błysk co jest spadochronem
W mieniącym się światłem
Opieraniu się przeciwnym prądom
Zgrabnie i z szelestem
Opada milknąc na chwile
Cisza jak ta co po wysiłku worek mąki
Upada na drewniana podłogę
Milczenie stóp które odchodzą
Nie budzi sensacji ani współczucia
Mam chwile czasu
I pisze wiersz
Zbiegając z góry radośnie
Tumult energii i zwiastun radości
Oczekuje, że tak jak co dzień
Zanurzę się w chłodnym strumieniu
Tym bardziej
Komentarze (1)
Miło było poznać Twoje myśli. Ciekawie sie wyraziłeś.
Pozdrawiam:)