Naga
Zapomniałam dzisiaj
Założyć maskę
Którą każdy z nas wkłada
Gdy wychodzi z miejsca
Ukojenia..
Wyszłam z domu całkiem
Naga
Spojrzenia ludzi
Przeszywał mnie, to bolało
Ciche szepty
Przemieniły się po chwili
W wielki ryk..
"Jak ona śmie być sobą"
Zapragnęłam uciec w sen.
Zapomniałam o makijażu
I o tym, że nie wolno
Bez niego istnieć
Nigdzie i nigdy
Tak.. Zrobiłam to celowo
By rozzłościć tych
Którzy już dawno zaprzedali
Swoją dusze diabłu..
I dążą do jednego celu..
Do powiększenia swego stanu
Posiadanej rzeczy..
Nie potrafię biec wraz z nimi
Bić się o każdy ochłap
O najdrobniejszą monetę
Krzyknęłam:
Niedotykaj mnie!, Nie gwałć nigdy
więcej!
Będę sobą i pójde własną drogą
Do szczęścia.
Wiecznego..
Nie tego marnego ,ulotnego..
Gdy wszytsko przemieni się w pył
Moja dusza unosić się będzie ponad
Zgliszczami ich próżności
Dumna, że nie poddała się
Nie sprzedała i pozostała czytsa
Wypełniona miłością
Której nawet grzech niezwycięży.
ciekawe co by było gdybym powiedziała to co tak naprawde myślę i czuję..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.