Nagość
Już nie wstydzę się jak dawniej swego
ciała
I wychodzę całkiem naga na ulicę.
Idę wolno, jestem dumna i wspaniała.
Delikatny podmuch wiatru mym okryciem.
Już nie śmieją się przechodnie
napotkani,
Lecz z zachwytem podziwiając spoglądają
Chociaż naga jestem - to normalne dla
nich.
Co zakryte - i tak oczy rozbierają.
I ukrywać już przed nikim się nie muszę.
Wyciągają wszyscy do mnie swoje ręce.
Błogi spokój dziś zagościł w mojej
duszy.
Bać nie będę się nagości nigdy więcej!
Choć nie czułam się tak pewne nigdy
wcześniej,
Bo nic nie jest teraz dla mnie zbyt
intymne,
Zrozumiałam - to się dzieje tylko we
śnie!
Lecz ten sen pięknięjszy jest niż wszystkie
inne...
Komentarze (3)
Podoba mi się :) pozdrawiam :)
Dzięki za komentarz, aczkolwiek nie jest to wiersz o
ciele i uwielbieniu wyglądu zewnętrznego. pozdr
Ważniejsze że zachowasz piękną duszę, a ciało to tylko
ziemska powłoka.