Narkotyk...
Zażyłem Cię dziś rano,
pośród cierni tego Gąszczu.
jesteś mi jedynym antybiotykiem,
bakterie zła we mnie szybko giną
Amfetaminą moją byłaś,
kiedy o życiu myślec nie chciałem,
zapomnienia bezcelowo szukałem
i prawie pokonany Ciebie wdychac
począłem
Godzinami Ciebie w ustach paliłem,
szukając kolorów życia strasznego,
znalazłszy je, od rzeczywistości
uciekłem
i w Twych ramionach ciepłych się
schroniłem
autor
Zbuntowany Wędrowiec
Dodano: 2007-02-18 22:35:32
Ten wiersz przeczytano 449 razy
Oddanych głosów: 9
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.