Nasza bezsenność...
Na zawsze...
Wrócić tak... wrócić do tych nocy…
Gdzie obecność Twoja pieszczotą mnie
otoczy…
Gdy będziemy tam tylko dla siebie
sami…
Niech stanie ten widok przed moimi
oczami.
Zapalimy świecę, niech jedno światło dla
nas płonie
My sami nie ważne - w mrozie czy ciemności
rozpalimy swoje dłonie
Mrok nas nie pochłonie
Bo my przekraczamy inne granice
My mamy tu niebo spoglądając w swoje
źrenice
Owiani bezsennością, cudowną
przyjemnością…
Los niech pozwoli cieszyć się miłością..
Niech da nam chwile owiane
czułością…, namiętnością,
Co sam Twój głos już ją rodzi…
Chwile, co opanowanie w nich
zawodzi…
To wszystko… Boże… gdyby mogło
trwać wiecznie…
Będziemy rozpalać każdą chwile na nowo jak
świeczkę.
Świadomość, co od snów jest nawet
piękniejsza… jak bajka
najcenniejsza…
My dalej w siebie wtuleni sami…
I okryci płaszczem – okryci
gwiazdami…
...i na wiecznośc razem!

nie*patrz*kiedy*tancze

Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.